Dumać nad dniem kolejnym, może na Płaskowyżu Muz, będących natchnieniem niejednego i podobno często wychodziło z tego coś sensownego.
Zapraszam na przejście trekkingowe masywu górskieg Olimp w Grecj. Początek trasy to miasteczko Litchroo, będące na skraju masywu Olimp, leżące na wysokości około 300mn.p.m. z skąd wszedłem na bardo malowniczy szlak, pierwsze co rzuciło mi się w oczy, to że las bardzo stary, przyciąga pięknem i różnorodnością. Trasa biegnąca przez wąwóz i rzekę, po której korycie można sądzić, że przejście w tym miejscu podczas roztopów może być bardzo trudne, zaczęła się już praktycznie tylko wznosić. Po mniej więcej trzynastu kilometrach i około tysiąc sześćset metrach wyżej, dotarłem do pierwszego schroniska o nazwie Petrostruga 1929mn.pm, tam doprowadzając się do porządku, spożyłem suty posiłek i mogłem wypocząć przed dalszą drogą.
Dnia kolejnego o poranku ruszyłem dalej, po kilku kilometrach wyszedłem zza linii drzew co zaowocowało malowniczymi widokami. Trasa do kolejnego schroniska pięła się żwawo pod górę i po około ośmiu kilometrach dotarłem do schroniska K.Kakalos 2767mn.p.m na Płaskowyżu Muz u podnóża najwyższego szczytu Mitykas 2919mn.p.m , tu też się zatrzymałem. Mając chwilę czasu mogłem rozejrzeć się po okolicy, dzięki czemu podziwiałem faunę tego regionu i widoki, które są niesamowite, po posileniu się pysznym regionalnym jadłem udałem się na spoczynek, aby dnia trzeciego móc podziwiać wschód słońca wyłaniającego się zza morza Trackiego, widok niesamowity na tej wysokości. Mając chwilę przygotowałem się do drogi i po śniadaniu ruszyłem na Mitykas 2919mn.p.m, od którego byłem oddalony zaledwie parę kilometrów, więc zostawiłem wszystko w schronisku i poszedłem na „lekko” mając się na baczności, poszedłem wpierw podziwiać wspinaczy ściankowych, którzy pionową ścianą wspinali się do góry, ja ponieważ bez sprzętu wspinaczkowego, poszedłem inną drogą, ponieważ nachylenie ściany 60-80 stopni pięło się w górę około 500 metrów, które nie łatwo było przebyć, usiadłszy przy szczycie mogłem cieszyć się z nowego rekordu i wejścia. Po jakimś czasie postanowiłem wrócić tą samą drogą i pragnę zaznaczyć, że przy zejściu trzeba równe bardzo uważać, ponieważ droga na czterech jest równie trudna. Było dopiero przed południe więc mogłem spokojnie przejść pod wierzchołki opodal, takim był Touba 2785mn.p.m i z pod niego podziwiać piękne widoki z urwiska rozciągające się w głąb kraju. Po porodzie do schroniska mogłem spokojnie odpocząć, i podjeść przed drogą.
Dnia następnego o poranku ruszyłem w dalszą drogę, mijając Mitykas i przechodząc szerzej szczytem Sakla 2866mn.p.m, pierwszym postojem było po kilku kilometrach schronisko Spilios Agapitos, gdzie można było wrócić na szlak do Litochoro co polecam, ponieważ droga którą wybrałem była drogą już praktycznie tylko ze schroniskami awaryjnymi, co wiązało się brakiem obsługi i zasobów, mając taki postanowiłem pójść właśnie tą dłuższą drogą. Planowanym odpoczynkiem było jedno ze schronisk awaryjnych: Christaki, Agios Antonios czy Kostas Migotzidhis, rozbiwszy namiot w przygotowanych specjalnie półksiężycach, mogłem zaznać odpoczynku po około dziesięciu kilometrach. Dnia piątego ruszyłem dalej szlakiem pięknym i malowniczym, który wiódł już w dół, idąc przez szczyty takie jak Metamrfosi 2604mn.p.m, parłem do przodu, tu rozpoczęła się linia drzew poprzeszywana wzniesieniami więc miałem cały czas ciekawe widoki.
W tym dniu przeszedłem około osiemnaście kilometrów, kończąc w schronisku awaryjnym Ano Pigadi na którego terenie spędziłem noc. O poranku ruszyłem dalej, tu szlak trekkingowy stał się trudniejszy, ponieważ prawie niewidoczny dla tego postanowiłem zdublować drogę i pójść dróżką żwirową o niewielkim spadku co zaowocowało dwudziestoma dwoma kilometrami tego dnia, zakończonymi w miasteczku Leptokarya nad samym morzem Trackim. Gdzie się zatrzymałem, mogłem odpocząć i zregenerować siły spędzając czas między innymi nad wodą. Tak kończąc moją podróż dnia ósmego wybrałem się w drogę powrotną.
Pamiętajcie o odpowiednim przygotowaniu adekwatnym do podróży w jaką się wybieracie, jako podstawę uważam przyrządy nawigacyjne takie jak Mapy (polecam program na Androida MAPS.ME), kompas (elektroniczne również),telefon alarmowy, apteczkę zawierającą podstawowe minimum, odpowiedni strój adekwatny do pogody, w zależności od miejsca noclegowego namiot, bądź sam śpiwór szczególnie przydatny w schroniskach, postarajcie się nie przeładować, ponieważ jest to odczuwalne podczas tak odległych tras. Można też iść lżej w zależności od upodobań i tempa co również jest dobrym rozwiązaniem ale wtedy nie wszędzie możemy dojść. Po zakończonym wypadzie należy pamiętać o sprzęcie i jego odpowiedniej konserwacji, więc jeszcze trochę po powrocie do domu zajęło mi rozkładanie rzeczy sprawdzenie stanu i rozwieszenie części na przynajmniej dobę, aby mieć pewność, że będą suche i gotowe do następnej przygody. Pozdrawiam i zapraszam na kolejne przygody. Mapy: